poniedziałek, 20 stycznia 2014

Co się dzieje.

Są takie momenty w życiu (przynajmniej moim) kiedy sama nie wiem kim tak naprawdę jestem. Momenty kiedy rozmawiam o rzeczach/sprawach kompletnie mnie nie interesujących czy pozbawionych głębszego sensu. Zapychacze ciszy.
Momenty kiedy moja gestykulacja, moja "ja" wydaje mi się sztuczna, obca, grana, nie szczera i nie pierwotna. Mam takie momenty w życiu kiedy nawet mówiąc prawdę czuję się jak najgorszy kłamca, aktor grający swoją rolę, mówiący swoją kwestę. Czasem gdy wszyscy mnie obserwują czuję jakbym była sama swoim obserwatorem szepczącym cichutko: "Co teraz zrobisz?" niczym myśliwy polujący na dziką zwierzynę.
Różnica między mną, a dzikim bytem jest prosta i bardzo zasadnicza. Dzikie zwierze nie robi nic czego oczekujesz, jest nagłe, a ja robię dokładnie to czego oczekują ode mnie inni. Często nawet nie specjalnie, można powiedzieć że już się przyzwyczaiłam, są chwile kiedy ta cała gra wydaje mi się zabawna i całkiem przyjemna, normalna. Ale w niektóre dni zdarza się, że mam ochotę uciec gdzieś najdalej i stopić się z piaskiem. Momenty kiedy JA marzę o wolnym niebie, ciszy zakłócanej tylko odgłosami natury, nagości i szczerości samej ze sobą. Kiedy mam dosyć całej tej szopki. Tak jak dzisiaj.

czwartek, 31 października 2013

Zawieszenie-czyli moja miłość do maszyn.

Zawsze kiedy słyszę silnik samolotu przechodzi mnie dreszczyk emocji. Patrzę wtedy w górę i śledzę wzrokiem cudowną białą linię, rysunek tworzony przez tą ogromną maszynę zawieszoną gdzieś pomiędzy. Pomiędzy czasem, miejscami, w "nigdzie". Podróż samolotem jest jak zatrzymanie czasu. Leżę w niewygodnym fotelu i nadrabiam filmowe zaległości. Leżę i mimo że jest zimno, mimo że często boję się lądowania czuję się w powietrzu nietykalna. Przez najbliższe godziny lotu nic nie muszę. Jestem w powietrznej poczekalni, nareszcie pełna czasu po brzegi.
Jest ryk i to cudowne uczucie szybkości, a potem nagle czuję, że lecę. Wtedy zaczyna się wolność ograniczona tylko ciałem tego latającego wieloryba. Pozbyłam się kajdan czasu, odpowiedzialności i obowiązków. Tylko tam, pomimo paradoksalnego zamknięcia, pasów, próżni wokół siebie, czuję się wolna.

Wsiadam. Gwizd, trzaśnięcie drzwiami, zbita masa ludzi, którzy pustym wzrokiem omiatają sąsiadów podróży. Stukot roznosi się po ciele, a okno co chwilę pokazuje nowe widoki. Kurczowo trzymam się poręczy żeby (znając moją idealną koordynację ruchową) nikogo nie podeptać. Stoję i miarowy stukot wprowadza mnie w przestrzeń gdzieś pomiędzy snem a ledwie namacalną namiastką rzeczywistości. Czuję się jak w transie, przepełniona weną, z ciężkimi powiekami i bladą buzią. Czuję jakbym przebywała w łączniku między życiem, a życiem. Mała duszyczka zawieszona gdzieś na mapie Polski.

Dlatego kocham samoloty i pociągi. Bo dają mi przerwę w życiu. Dają mi świadomość że jestem maleńka. Uczą zachwytu światem. I pokazują niezależność.