czwartek, 31 października 2013

Zawieszenie-czyli moja miłość do maszyn.

Zawsze kiedy słyszę silnik samolotu przechodzi mnie dreszczyk emocji. Patrzę wtedy w górę i śledzę wzrokiem cudowną białą linię, rysunek tworzony przez tą ogromną maszynę zawieszoną gdzieś pomiędzy. Pomiędzy czasem, miejscami, w "nigdzie". Podróż samolotem jest jak zatrzymanie czasu. Leżę w niewygodnym fotelu i nadrabiam filmowe zaległości. Leżę i mimo że jest zimno, mimo że często boję się lądowania czuję się w powietrzu nietykalna. Przez najbliższe godziny lotu nic nie muszę. Jestem w powietrznej poczekalni, nareszcie pełna czasu po brzegi.
Jest ryk i to cudowne uczucie szybkości, a potem nagle czuję, że lecę. Wtedy zaczyna się wolność ograniczona tylko ciałem tego latającego wieloryba. Pozbyłam się kajdan czasu, odpowiedzialności i obowiązków. Tylko tam, pomimo paradoksalnego zamknięcia, pasów, próżni wokół siebie, czuję się wolna.

Wsiadam. Gwizd, trzaśnięcie drzwiami, zbita masa ludzi, którzy pustym wzrokiem omiatają sąsiadów podróży. Stukot roznosi się po ciele, a okno co chwilę pokazuje nowe widoki. Kurczowo trzymam się poręczy żeby (znając moją idealną koordynację ruchową) nikogo nie podeptać. Stoję i miarowy stukot wprowadza mnie w przestrzeń gdzieś pomiędzy snem a ledwie namacalną namiastką rzeczywistości. Czuję się jak w transie, przepełniona weną, z ciężkimi powiekami i bladą buzią. Czuję jakbym przebywała w łączniku między życiem, a życiem. Mała duszyczka zawieszona gdzieś na mapie Polski.

Dlatego kocham samoloty i pociągi. Bo dają mi przerwę w życiu. Dają mi świadomość że jestem maleńka. Uczą zachwytu światem. I pokazują niezależność.

2 komentarze:

  1. Ja nigdy nie leciałam samolotem, ale wiem że dużo osób nie lubi tego.

    Zapraszam - meyssely.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Inga, rozwaliłaś mnie! Kajdany czasu? genialne.

    OdpowiedzUsuń